W zacnej grupie trenerów - zawodowców na Facebooku czytam momentami gorącą wymianę zdań nt ulubionego ćwiczenia na „komunikację”. Ileż to razy słyszałam od trenerów, że specjalizują się w szkoleniach z „komunikacji”. Odruchowo pytam wtedy: to znaczy w czym? W dowolnej organizacji na hasło „jakie szkolenie jest potrzebne?” w ciemno można odpowiedzieć: z komunikacji. Tyle, że to znaczy wszystko i nic. Wszystko, bo porozumiewamy się na okrągło, zawsze w tej sprawie jest coś do poprawiania i każdego pojedynczego człowieka to dotyczy. Niezależnie od płci, wieku, koloru skóry, stanu cywilnego, ilości owłosienia, formy zatrudnienia czy numeru buta. Nic, bo żeby komunikację rozwijać/poprawiać potrzeba zrozumieć kontekst. Mówisz o komunikacji kobieta – mężczyzna w relacji szef - pracownik? Czy może lekarz – pacjent? A, nie! Chodzi o projekt crossfunkcyjny, w którym współpracują ludzie z różnych zespołów w firmie. A może jest kłopot z rekrutowaniem, nie łatwo dogadać się jakich kand...